Zastanawiacie się pewnie o co mi chodzi, a więc chodzi mi o grupki osób ze wspólnymi zainteresowaniami, które nie tolerują innych (zainteresowań). W mojej klasie są z 4 takie grupki, każda inna, jedna nie umie żyć bez nauki, druga uwielbia sport, trzecia to nieuki, 4 to skejci i "mieszńce" itd...
Główną uwagę chce przywiązać do tolerancji, zrozumienia kolegi, przeciwnej grupki... Jeżeli czytaliście już moją pisemna wypowiedź o "hamskości" to wiecie w pewnym stopniu (sęsie) o co mi chodzi, to ten kamień który wszystko ruszył, ruszył mechanizm, który ciężko zatrzymać. Dlatego nie próbujmy wygryźć kogoś z jego miejsca w ławce, z przywilejów, czy też z grupy. Za 5-10 lat ta osoba może okazać się dla nas dobra, może nas poratować z opresji!
Wierzę w "karmę", czyli w to, że co komu dasz zwróci ci się 2-krotnie, prosty przykład:
Kolega X opluł koleżankę, dwadzieścia minut potem spadł ze schodów. Działa to na mniej więcej takiej zasadzie...Oczywiście był to przykład, może być tak że kolega dał jej cukierka a zaraz potem wyszła jego mama i dała mu w prezęcie BMX'a .
Nie myślcie sobie że jestem nie wierzący, że nie wierzę w boga i że nie jestem katolikiem. Wręcz przeciwnie kocham go i miłuję, ale kieruję się się tym: Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie . To też wiąże się z "karmą"
Ale mniejsza o to, myślę, że co nieco wynieśliście z czytania tego wątku :D
Wszelkie pytania kierować w odpowiedziach
|